DAWID RATAJCZAK: DO OSTRÓDY POWRACAŁEM DWUKROTNIE

Do rozmowy zaprosiliśmy Dawida Ratajczaka ostródziania, autora książek: „Studenty”, „Jak wytresować kota” oraz „Jak wytresować kota 2. Techniki zaawansowane”. Zostały one wydane przez Wydawnictwo Skrzat z Krakowa.

Nam udało się porozmawiać z pisarzem o Ostródzie, planach na przyszłość, adopcji kotów ze schroniska, pisarstwie. A jeśli chcielibyście zostać pisarzami i kiedyś samemu wydać książkę, przeczytajcie kilku rad, jak zacząć.

Ostróda News – Ponad rok temu rozmawialiśmy również po Pana spotkaniu autorskim w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Ostródzie. Co przez ten czas zmieniło się w Pańskim życiu?

Dawid Ratajczak – Gdy ostatni raz rozmawialiśmy, pracowałem nad książką „Studenty„. Udało się ją przez ten czas ukończyć i pomyślnie wydać. Następnie napisałem drugą część „Jak wytresować kota?„, która została wydana w czerwcu tego roku. Obecnie pracuję nad kolejną pozycją, która powinna być gotowa w przeciągu dwóch, trzech miesięcy. Cieszy mnie przede wszystkim, że mimo ograniczonego czasu wolnego udaje się konsekwentnie realizować kolejne projekty.

– Planuje Pan napisać kolejne „kocie” książki?

– Tak, w planach mam część trzecią, potencjalnie może czwartą. Rozpisałem już nawet poszczególne rozdziały, więc to będzie prawdopodobnie następna książka, do której usiądę.

– Czy ma Pan w planach napisanie książki o innej tematyce niż ta związana z kotami?

– Owszem, w zeszłym roku wydałem książkę o życiu studenckim, aktualnie pracuję nad pozycją o korporacjach. Jest też sporo innych pomysłów, ale staram się tutaj ustalać konkretne priorytety i pracować tylko nad jednym projektem naraz.

– Ile kotów ma Pan teraz?

– Aktualnie posiadamy tylko jednego, ale mam świadomość, że to raczej przejściowa sytuacja. Jak raz się załapie „kociego bakcyla”, to potem koty w jakiś tajemniczy sposób odnajdują człowieka i zwykle z upływem czasu jest ich w życiu coraz więcej, a nie coraz mniej.

– Co Pan myśli o adopcji dorosłego kota ze schroniska?

– Wokół tego tematu narosło sporo błędnych wyobrażeń, ludzie często obawiają się takiego rozwiązania, niesłusznie uważając, że mogą w ten sposób przygarnąć kota półdzikiego i trudnego we wspólnym życiu. Tymczasem większość dorosłych kotów w schroniskach to zwierzaki, które trafiły tam po śmierci właścicieli lub musiały zostać oddane z innego powodu. Są już odchowane i nauczone właściwych zachowań. Zwykle świetnie wpasują się w nową rodzinę. Dla wielu osób plusem będzie też to, że zwierzaki mają już za sobą okres młodzieńczych szaleństw, są raczej ustatkowane i cenią sobie spokój. Ze swojej strony jak najbardziej rekomenduję takie rozwiązanie, zwłaszcza, że spełniamy przy okazji dobry uczynek.

– Nie boi się Pan etykiety kociego pisarza, że pisze Pan tylko o kotach?

– Nawet jeśli, to powiem szczerze, że nie wiem, czy jest się czego bać. Koty to niezwykle wdzięczny temat, o którym pisze się naprawdę przyjemnie. A jeśli komuś spodoba się mój styl, to bez problemu powinien dotrzeć do innych nie – kocich pozycji. Nie mam problemu, by być kojarzonym z kocią tematyką, jeśli już, to traktowałbym to raczej jako wyróżnienie.

– Jak Pan widzi swoje rodzinne miasto – Ostródę po powrocie? Jakie zmiany są najbardziej widoczne?

– Do Ostródy tak naprawdę powracałem dwukrotnie. Raz po blisko dziesięciu latach spędzonych w Gdańsku, drugi po rocznym pobycie za granicą. Za pierwszym razem faktycznie zastałem dużo zmian – w większości bardzo pozytywnych. Wspomnieć tu można chociażby o amfiteatrze, ścieżkach rowerowych czy odnowieniu białych koszar. Za drugim razem wyjazd trwał tylko rok, więc tak wiele nie zdążyło się pozmieniać. Jednak do Ostródy zawsze powracam z przyjemnością, miasto ma sporo zalet, o których na co dzień zdarza nam się często zapominać.

– Co poradziłby Pan osobom, które chciałyby napisać książkę? Co jest ważne?

– W moim doświadczeniu najistotniejsza jest regularność. Pisanie choćby jednego lub dwóch zdań każdego dnia potrafi się przełożyć w dłuższym czasie na całkiem spory efekt. Buduje się też w ten sposób nawyk pisania i sukcesywnie ćwiczy w tej umiejętności. Pierwsza wydana przeze mnie książka, czyli „Jak wytresować kota?„, była tak naprawdę trzecią, jaką w życiu napisałem. Dwie poprzednie nie ujrzały światła dziennego, ale stanowiły świetny trening pozwalający poznać podstawy pisania. Druga rada, jaką bym dał osobom chcącym wydać własną książkę to dużo czytać. Pozwala to poznać różne style, zobaczyć co czyta się dobrze, a co niekoniecznie. Czytanie jest tak naprawdę nieodłączną częścią pisania. No i ważne jest jeszcze, by się nie zrażać i konsekwentnie próbować. Tak naprawdę najtrudniejsze jest wydanie pierwszej książki, potem jest już nieco łatwiej.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Marzena Matuszka

 

 

 

Dodaj komentarz

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.