PODRÓŻE UWOLNIŁY MNIE OD RUTYNY

Nie jeden z nas był na rozdrożu między zapewnieniem sobie i rodzinie materialnego bytu, a oddaniem się zajęciu, które przynosi spełnienie. Ostródzianin Adrian Oleszczuk opowiada o wspomnianym rozdrożu i o tym, jak sobie radzi z tym konfliktem interesów.

15390834_382290252115267_1963236266540322607_n
Adrian ma okazję spędzać noce w przepięknych miejscach.

Dotychczasowe życie Adriana po skończeniu szkoły nie różniło się zbytnio od powszechnie przyjętego modelu. Po ukończeniu szkoły młody mężczyzna próbował zaadaptować się do społeczeństwa – W momencie, gdy skończyłem szkołę i poszedłem do pracy, zauważyłem, jak moje życie zaczyna wyglądać. Obserwowałem otaczający mnie mały świat i zobaczyłem ludzi nie do końca szczęśliwych, wracających do domu, odpalających telewizor z piwkiem w ręku i byle do piątku. Najbardziej mnie przeraził fakt, że niewiele się od nich różniłem – powiedział Adrian.

Jakiś czas temu nadszedł moment przełamania. Moment, w którym Adrian przestał zastanawiać się ”co dalej?”. Zdecydował oddać się temu, co przynosi mu satysfakcję, co jest zgodne z głosem jego serca. Spontanicznie podjął decyzję o wyruszeniu ”na stopa” do Torunia – Żyjąc w codziennej rutynie wytrzymałem 3 lata. W pewien piątek pomyślałem, że fajnie byłoby odwiedzić Toruń – miasto, w którym służyłem w wojsku. Z kasą krucho, więc postanowiłem pojechać stopem. Spakowałem plecak i stanąłem przy drodze. Trzy minuty – tyle czekałem na pierwsze zatrzymujące się auto. Wtedy myślałem, że to po prostu szczęście, że złapałem go tak szybko. To był tak zwany „złoty strzał”. Zostałem podwieziony na samą starówkę toruńską, jako że kierowca „czuł się gospodarzem” i chciał mnie wysadzić w centrum. Tak zaczęła się przygoda z podróżami. – opowiada Adrian.

Podróż do Torunia utwierdziła Adriana w przekonaniu co chce robić. Poza samym podróżowaniem, ostródzianin chce się dzielić wrażeniami z podroży z innymi – wiele osób pytało mnie o wrażenia związane z podróżowaniem. Wtedy pojawił się pomysł założenia bloga. Tak powstały „Brodate Podróże”.

Podróżowanie z niewielką ilością pieniędzy, zdając się na na życzliwość innych i łaskawość natury z pewnością nie należy do podróży bezpiecznych. Wszak nie można mieć pewności, czy ktoś nas wpuści do samochodu, czy nam zaufa. Z drugiej strony – czy każdy chętny do podwiezienia jest godny tego zaufania? – Ludzie zatrzymujący się, by cię zapraszać są niesamowici. W związku z tym chciałem img_0768wyjaśnić jedną kwestię. Stoisz na drodze i łapiesz stopa. Ile czasu ma kierowca na to, żeby pomyśleć „zabrać go czy nie?”.  Nie ma go wcale. To impuls i szczerze wierze, że to impuls prosto z serca. Nie zdarzyło mi się nigdy, poza sporadycznymi przypadkami, żeby podczas jazdy było sztywno czy drętwo. Ludzie zatrzymujący się najczęściej jeździli na stopa sami, bądź ktoś z ich najbliższego otoczenia jeździł. Autostop to wymiana doświadczeń, poglądów życiowych, jak i stwarzanie sobie nowych możliwości. Nieraz zdarzyło mi się odmówić podwiezienia kierowcy, który wyglądał … po prostu źle. Nie byłem pewny jego intencji – powiedział Adrian

Najważniejsza kwestią zdają się być pieniądze. Jak pogodzić ich zarabianie z podróżami, które są czasochłonne, a i portfel również od nich nie puchnie. W związku z tym, w otoczeniu Adriana zaczęły być słyszalne głosy mówiące o o tym, że on jest finansowany przez rodziców – pewnie wielu myśli, że jestem syneczkiem tatusia i ciągnę od niego pieniądze. Po pierwsze trzeba powiedzieć, że mniej pieniędzy wydaję będąc w podróży niż żyjąc na co dzień w Ostródzie. Tutaj zawsze znajdzie się powód do ich wydania. A to skoczyć na kebaba, pojechać gdzieś, kupić nowe spodnie czy inne wcale nie potrzebne mi dziadostwo. To jest problem ludzi. Otaczamy się całym tym materialnym dobrem myśląc, że będziemy tutaj wiecznie. Jedyna pewna inwestycja to taka, która zostanie w głowie. Nie nowy model telefonu, który za pół roku i tak już najnowszy nie będzie. Na wszystkie podróże zarabiam sam. Na razie w trybie – pół roku pracy i wyjazd. Codziennie sen z powiek spędza mi myślenie jak pogodzić normalne życie z podróżami. Czy w końcu uda mi się znaleźć pracodawcę, który będzie w stanie mnie puścić w podróż bez zwalniania mnie. Drugą sprawą są rodzice. Na początku pukali się w głowę, teraz jednak rozumieją moje podejście. Jednak jak to rodzice. Chcieliby, żebym miał dobrą pracę i zarabiał pieniądze. Dlatego wiem, że to ostatni gwizdek do takich podróży – tłumaczy Adrian Oleszczuk.

img_0817Ze słów Adriana można wywnioskować, że najwspanialsza w podróżach jest swego rodzaju wolność i niezależność – Podróżowanie to ciągła niewiadoma. Zawsze staram się opracować plan ramowy, żeby zobaczyć jak najwięcej. Do tej pory nie udało mi się podróżować bez patrzenia na zegarek. Urlop ma 2 tygodnie, a rzucenie pracy zawsze wiąże się z tym, że goni cię zima lub kończą się środki. Kładąc się spać zawsze towarzyszy mi uczucie tej niewiadomej – i to jest piękne. Połączenie strachu z podekscytowaniem. Gdzie jutro będę? Kogo spotkam? Co zobaczę? W jakim miejscu będę spał? Jeśli chodzi o spanie… Cóż, mam namiot. Cudownie czuć ciężar plecaka i zdawać sobie sprawę, że to wszystko co masz. Z tym musisz sobie dać radę, jak ciężko by nie było – Cudownie jest zachłysnąć się światem. To jest właściwie misja „Brodatych Podróży” i od początku to powtarzałem. Podróżujcie. Podróżujcie świadomie. Wykupienie all inclusive i alkoholizacja przed basenem to nie jest podróżowanie. Spróbujcie obcych potraw, zejdźcie z utartych szlaków w te mniej uczęszczane. Zobaczcie to, co widzieli nieliczni. I najważniejsze, uśmiechnijcie się do świata, a on uśmiechnie się do was – dodaje ostródzianin.

Adrian Oleszczuk pokazuje, że nie powinniśmy czekać z realizacją swoich pasji. Wszak robienie rzeczy, które się lubi, to podstawa szczęścia. A chcemy być szczęśliwi, prawda?

Tutaj link do ”Brodatych Podróży”

Dodaj komentarz

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.