BRANŻA GASTRONOMICZNA POZYWA (NIE)RZĄD

Do połowy kwietnia aż 480 właścicieli restauracji, barów i innych firm gastronomicznych z całej Polski dołączyło do Pozwu Zbiorowego Gastronomii organizowanego przez Izbę Gospodarczą Gastronomii Polskiej.

Codziennie napływają kolejne zgłoszenia przedsiębiorców, którzy  zostali pominięci w tarczach antykryzysowych i są nadal wykluczeni ze wsparcia przez rząd RP, przez co znaleźli się w katastrofalnej sytuacji. Około 20 tysięcy firm balansuje na granicy bankructwa, wiele z nich nie będzie w stanie otworzyć swych interesów nawet po odmrożeniu przez rząd tego segmentu gospodarki. A gastronomia jest zamknięta już w sposób ciągły od ponad 6 miesięcy, a w sumie – od dziewięciu!

Nabór do pozwu w całym kraju koordynuje Izbą Gospodarcza Gastronomii Polskiej (IGGP). Jak podkreśla Sławomir Grzyb, sekretarz generalny IGGP, gastronomia – skupiająca 76 tys. lokali w Polsce i zatrudniająca milion pracowników – straciła od początku pandemii grubo ponad połowę przychodów, wynoszących 37 mld zł rocznie. Rząd szacuje wsparcie udzielone branży na 2 mld zł.

Przedstawiciele rządu naruszyli Konstytucję wyrządzając olbrzymie szkody przedsiębiorcom. My reprezentujemy tych, którzy nie uzyskali żadnej pomocy. Pozew zbiorowy będzie pozwem „o zasadę” – oczekujemy od Sądu rozstrzygnięcia, iż Skarb Państwa powinien zapłacić firmom odszkodowania – wyjaśnia Kancelaria reprezentująca branżę gastronomiczną. Stawką są miliardy złotych. Dotąd do IGGP zgłosiło się prawie pół tysiąca firm, ale może być ich nawet tysiąc.

– Czekamy na kolejnych chętnych, którzy chcą powalczyć o swoje – mówi Sławomir Grzyb, Sekretarz Generalny IGGP. I zaprasza wszystkich zainteresowanych na stronę internetową IGGP www.iggp.pl, gdzie można się zapoznać ze szczegółami pozwu. IGGP organizuje też bezpłatne wideokonferencje internetowe dla wszystkich zainteresowanych.

W piśmie do RPO branża zarzuca rządowi m.in. naruszenie obowiązku wprowadzenia w Polsce stanu klęski żywiołowej, pomimo zaistnienia ku temu konstytucyjnych przesłanek. Przypomina, że ogłoszenie stanu klęski żywiołowej może nastąpić w celu zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich
usunięcia (art. 232 Konstytucji RP). Katastrofa naturalna to zdarzenie związane z działaniem sił natury, w szczególności wyładowania atmosferyczne, wstrząsy sejsmiczne, silne wiatry, intensywne opady atmosferyczne, długotrwałe występowanie ekstremalnych temperatur, osuwiska ziemi, pożary, susze, powodzie, zjawiska lodowe na rzekach i morzu oraz jeziorach i zbiornikach wodnych, masowe występowanie szkodników, chorób roślin lub zwierząt albo chorób zakaźnych ludzi albo też działanie innego żywiołu.

Mimo stanu globalnej pandemii (dawno ogłoszonego przez WHO) polski rząd nie wydał odpowiedniego rozporządzenia i nie ogłosił stanu klęski żywiołowej. Zamiast tego, w Polsce ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego, a następnie stan epidemii, natomiast prawną podstawą walki z pandemią stała się ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, a w zakresie nieuregulowanym w/w ustawą – ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

Naruszenie obowiązku wprowadzenia w Polsce stanu klęski żywiołowej wywołało w konsekwencji wiele negatywnych skutków dla społeczeństwa, w tym osób działających w branży gastronomicznej. Chodzi także o nieuzasadnione wprowadzanie ograniczeń praw i wolności obywatelskich za pomocą rozporządzeń.

Ogłoszenie stanu klęski żywiołowej zobligowałaby skarb państwa do pokrycia strat przedsiębiorców, ale rząd wolał rzucać firmom okruchy w postaci pożyczek, odroczeń ZUS czy dopłat do pracowników. To niestety nie pokryło nawet części kosztów, jakie ponoszą polscy gastronomowie.

źródło: Dziennik Polski

 

 

Dodaj komentarz

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.