Lekarze z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie przeprowadzili nowatorską operacje, dzięki której głowa 8-letniej pacjentki będzie miała prawidłowy, nie stożkowaty kształt. A przede wszystkim jej mózg będzie mógł się normalnie rozwijać.
Dziewczynka urodziła się z zespołem wad wrodzonych, m. in. ze złożoną kraniosynostozą wielu szwów. To wrodzona wada genetyczna, która objawia się nieprawidłową, patologiczną budową kości czaszki i twarzy, co skutkuje nieprawidłowym kształtem głowy. Zniekształcenie kości powoduje przedwczesny zrost szwów czaszkowych. Mózg nie ma wówczas wystarczająco dużo miejsca w czaszce, żeby rosnąć do właściwych rozmiarów.
Operacja zakończyła się pomyślnie. Weronika przez 9 tygodni będzie teraz dodatkowo rozciągać czaszkę, przekręcając codziennie średnio o milimetr wystające z czaszki dystraktory. Po tym czasie dystraktory zostaną wyjęte.
Operację przeprowadził 16 lipca br. prof. Dawid Larysz, specjalista neurochirurgii z Oddziału Chirurgii Głowy i Szyi w zakresie chirurgii szczękowo-twarzowej Szpitala Dziecięcego w Olsztynie wraz z zespołem (doktor Andrei Maksymowich, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, Aleksandra Moździara, pielęgniarka anestezjologiczna, Ewa Kowalkowska-Matel, pielęgniarka operacyjna i Barbara Zyśk, pomocnicza pielęgniarka operacyjna).
– W Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie jako jedyni w Polsce wykonujemy u dzieci tzw. dystrakcje zarówno części twarzowej, jak i mózgowej czaszki na podstawie przedoperacyjnego planowania w wirtualnej rzeczywistości. Do wprowadzenia w 2007 r. standardowego zastosowania metod przedoperacyjnego planowania zabiegów dystrakcji mózgoczaszki przyczyniła się ścisła współpraca z Katedrą Biomechatroniki Politechniki Śląskiej kierowanej przez prof. Marka Gzika – podkreśla prof. Dawid Larysz.
Dodaje: – Tym razem przeprowadziliśmy operację, podczas której zastosowaliśmy nie tylko planowanie w wirtualnej rzeczywistości, ale także zindywidualizowane szablony operacyjne oraz zindywidualizowane implanty i dystraktory. To pierwszy taki zabieg w kraju i drugi w Europie.
Profesor wskazuje, że gdyby operacja wykonywana była standardową metodą, istniałoby ryzyko uszkodzenia dużych naczyń w głowie, co mogłoby się skończyć ciężkim kalectwem, a nawet śmiercią. – Operacja byłaby więc bardzo ryzykowna, ale pozostawienie dziecka bez leczenia również. Z dużym prawdopodobieństwem ta wada by się nasilała. Mogłoby dojść do uszkodzenia mózgu, a nawet do zespołu ostrego nadciśnienia śródczaszkowego, grożącego śmiercią dziecka – twierdzi Dawid Larysz.
źródło: Rynek Zdrowia