#WCZORAJ GRALI – CZĘŚĆ 3

Teraz już możemy być pewni, że Mistrzostwa Świata się rozpoczęły na dobre.
Nawet nie najlepszy mecz w wykonaniu Urugwaju z Egiptem oglądało się lepiej mając na uwadze mecz otwarcia. Tak jak pisałem: od teraz będzie tylko lepiej!

Po cichu od rana liczyłem na występ największej gwiazdy z drużyny Faraonów, Momo Salaha, niestety, ale uraz barku wykluczył jego udział z tego widowiska(Kamil Glik-Polski Dzik!), chociaż nie do końca. Najpierw sytuacja w „tunelu”, gdy jakiś młodzik, poklepał go w ramię. Tak, w to samo ramię które nadal pamięta zakazane jūdō Ramosa! Gdyby nie to, że Salah ma spokojną naturę, to podejrzewam, że młokosik dostałby ciekawą wiązankę i pewnie kompleksowy pakiet plag egipskich. Poza tym, Mo, dostał bardzo dużo czasu antenowego. Każda jedna reakcja: uśmiech, smutek, skwaszenie, KAŻDA, była nam relacjonowana!
Naiwnie wmawiałem sobie, że Urugwajczycy rozgoszczą się w polu karnym Egipcjan, jak w którymś z ich licznych kurortów wakacyjnych; widać, Urugwajczyk urlop spędza gdzie indziej, a na pewno nie pod bramką przeciwnika. Trzeba przyznać, że mieszkańcy znad Nilu, poza piramidami, to potrafią też stawiać solidne bloki defensywne. Uprzykrzali grę piłkarzom z Ameryki Południowej, podgryzając po kostkach, jak egipskie komary, roznosząc „dengę”. Objawy dengi, to np. ból stawów, ból mięśni, ból głowy i gorączka. Po tym meczu Los Charruas na pewno swoje odchorują! Na aplauz zasługuje interwencja bramkarza El-Shenawyego, po której sparował niesamowite uderzenie Cavaniego i serio, już czułem bezbramkowy remis, ale pod koniec widowiska, skórę swojej reprezentacji uratował Giménez. Napastnicy nie dali rady, to radę dał stoper!  Momo posmutniał, a trener Tabárez, mimo porażonej twarzy, zdołał się szeroko uśmiechnąć jak nowo narodzony!

Egipt 0 : 1 Urugwaj

(Giménez 89′)

 

Chwila przerwy i wracamy na Rosyjskie boiska. Potyczka jakże dla nas egzotyczna. Wiemy tyle, że Trump zabrał buty Persom za rozwój programów atomowych(nie, nie wybiegli na bosaka). Czy ktoś w ogóle kojarzy z Was któregoś z piłkarzy Iranu? Jasne… Z Maroko to na pewno obrońca Juventusu- Medhi Benatia, a dla bardziej zorientowanych znajomy wydaje się ofensywny pomocnik Ajaxu Amsterdam- Hakim Ziyech. Współczuję sceptykom, którzy pominęli te spotkanie. Jacy oni byli wybiegani! Akcja za akcję, kontratak za kontratak! Mecz momentami był genialny, cały czas trzymał w napięciu(widać, że Ramadan dobiegł końca). W 19 minucie bramka Iranu została zamurowana jak za sprawą magicznej bariery, a w polu karnym odgrywał się prawdziwy bilard(4 SETKI!). Trzeba przyznać, że Marokańczycy przeważali, ale Irańscy piłkarze też mieli swoje szanse. W 43 minucie marokański bramkarz popisał się taką interwencją, że nie powstydziłby się jej żaden goalkeeper.
W 80 Maroko wykreowało taką sytuację, że „kopara” opadła. Wyżej wymieniony Ziyech kropnął z pół-obrotu… Bramkarz był górą! Spotkanie do końca trzymało w napięciu.
W czwartej minucie doliczonego czasu wydarzył się cud dla Iranu, koszmar dla Maroka.
W jednej z ostatnich akcji spotkania, samobójcze trafienie zaliczył marokański napastnik(wszedł z ławki w 77 minucie). Taka ciekawostka: był to drugi w historii wygrany mecz Iranu na Mistrzostwach Świata. Ostatnio wygrali… 20 LAT TEMU, w meczu z USA 2:1(może dlatego Donald i NIKE zabrali im buty? Ta przegrana, brak udziału Amerykanów w Mundialu- dostali bencki od Trynidadu i Tobago; haha).
IRAN Z 3 PUNKTAMI JEST LIDEREM GRUPY B, wyprzedzając HISZPANIĘ I PORTUGALIĘ!!!

Maroko 0:1 Iran

(og. Aziz Bouhaddouz 90+5′)

 

Na początku uczcijmy minutą ciszy, tych którzy nie oglądali meczu Hiszpania vs Portugalia.

[MINUTA CISZY…]

Nawet niezorientowani na pewno wiedzieli, że ten piłkarski klasyk będzie jednym z najciekawszych wydarzeń tego turnieju. Było wiele znaków zapytania.  Czy CR7 pociągnie swój zespół do zwycięstwa? Czy po aferze ze zwolnieniem Lopeteguiego, Hierro opanuje sytuację w szeregach La Furia Roja? Czy HIT spełni oczekiwania wygłodniałych kibiców?

Już w 4 minucie zaczęliśmy pierwszym rzutem karnym tego Mundialu. To jednoznacznie wskazywało na suto podaną piłkarską ucztę. Do jedenastki podszedł sam faulowany, tj. CR7, wiem, wiem, można się z niego śmiać, można go nie lubić, ale nie można zabrać mu wielkości. Cieszmy się, że żyjemy w erze takich piłkarzy, bo to co zrobił w tym meczu, przejdzie na stałe do historii piłkarskiego świata. Wróćmy do wydarzeń boiskowych. Gra intensywna, techniczna, agresywna i ultra szybka- szczególnie w wykonaniu Hiszpanów. Portugalczycy mogą żałować zmarnowanych kontrataków. Będąc przy Portugalczykach. Znacie takiego jegomościa jak Képler Laveran Lima Ferreira? Dobra, dobra, posłużę się jego pseudonimem…
Pepe, mówi to Wam coś? Gość uchodzi za prawdziwego przecinaka, boiskowego brutala itd.
Na takie miano zapracował swoim „wyczynem” w meczu z 2009 roku: Real Madryt vs Getafe
(łatwo znaleźć na YouTube). To objaśnienie mamy za sobą, więc przejdźmy do pierwszej kontrowersji. Tym razem to Pepe dostał knock-down, a efektownym łokciem na szczękę popisał się Diego Costa (Gdzie był VAR? Czemu sędzia nie reagował?). Ten sam Diego, nie, nie Maradona, chociaż tej akcji argentyńska legenda by się nie powstydziła,(mała analogia: boska ręka Diego- boski łokieć Diego) z łatwością wkręcił w murawę obrońców i perfekcyjnym strzałem doprowadził do wyrównania już w 24 minucie meczu. Hiszpanie poczuli krew i zdawać się mogło, że to oni są bliżej podwyższenia wyniku, aż tu nagle… w 44 minucie… okazało się że… David de Gea przez pomyłkę ubrał rękawice Lorisa Kariusa z finałowego spotkania Ligi Mistrzów. Gracze FIFA mnie zrozumieją, gdy napiszę, że był to totalny wylew bramkarza. Tym który go „strollował” był Cristiano Ronaldo.

Tak więc po pierwszej połowie mieliśmy wynik 2:1, pierwszego karnego, pierwszą kontrowersję i masę dobrego futbolu.

Druga połowa rozpoczęła się dość spokojnym tempem, wręcz rzekłbym, że spacerowym. To tak, jakby w przerwie trenerzy obu zespołów w szatni spuścili powietrze z piłkarzy. Jak się okazało, to tylko cisza przed burzą. Piorun dwa razy w to samo miejsce nie trafia?  Kłamstwo! W końcu w 54 minucie udało się uśpić Portugalczyków i gola na wagę wyrównania strzelił nie kto inny, jak Diego Costa! Nim Selecçăo das Quinas otrząsnęli się ze straconej bramki, zdążyli stracić kolejną. Epickim, atomowym, kosmicznym(wstaw ulubiony epitet) strzałem popisał się Nacho! Na chwilę obecną bezapelacyjny gol imprezy. Jeszcze mam ciary na plecach po tym uderzeniu hiszpańskiego obrońcy. Po stracie prowadzenia, Cristiano zamienił się w Krysię, dąsał się, obrażał, tupał nóżką… No przyznać się! Kto już zacierał ręce na to, żeby zobaczyć jak Krysia płacze? Naiwniacy… w tym trochę i ja. Ale i tak największymi naiwniakami tego dnia okazali się Hiszpańscy piłkarze. No bo jak inaczej można nazwać ich zachowanie?
Jasne, prowadzicie, macie wygraną na wyciągnięcie ręki, a przeciwnik wygląda jakby się już miał pogodzić z losem… Więc wy, tak, wy, drodzy podzieleni wszechobecnym nacjonalizmem Hiszpanie, zamiast podnieść wynik… zaczynacie grać Tiki-takę. Serio? Kandydaci do ostatecznego tryumfu, zamiast pokazać swoją siłę, wolą się bawić? Teraz macie za swoje!
Osiemdziesiąta minuta spotkania, dostaję telefon od koleżanki która także oglądała ten mecz. Rozmawiamy sobie o tym spotkaniu, jednocześnie wpatrując się w ekrany. Nagle mówię do niej: obczaj jaka zbieżność losu z tymi golami: pierwszy 4 minuta, drugi 24, trzeci 44, czwarty 54, piąty 58… Zobaczysz, że jak rozpocznie się 88 minuta, Ronaldo strzeli na 3:3, mówię Ci, to nie przypadek i tak będzie. No i co? No i miałem rację(brawo ja). Skurczybyk w jednym meczu strzelił tyle, co w ostatnich trzech Mundialach, 51 hat-trick w karierze, a przy okazji 51 hat-trick Mistrzostw Świata. Wyrównał ilość trafień Z. Bońka(6!). Więcej goli nie zobaczyliśmy.

Na pewno ten mecz wpisał się na dekady do kart historycznych wydarzeń WorldCup.
Ronaldo pewnie zmierza po Złotą Piłkę i kto wie, może po tytuł króla strzelców(Robert, musisz coś z tym zrobić, interweniuj, no wbij tym Senegalczykom czwórkę lub więcej).
Ten mecz był tak kozackim wydarzeniem, że obawiam się, że stracę satysfakcję z oglądania innych grupowych starć na tym turnieju, no wiadomo, nie licząc gry Naszych, one mają specjalne znaczenie, ale jednak ciężko będzie dorównać temu wydarzeniu, a co dopiero je przebić. Ach, trzeba będzie wrócić na ziemię i oglądać poprawne rywalizacje innych zespołów.

Portugalia 3:3 Hiszpania

(C. Ronaldo 4′, D. Costa 24′, C. Ronaldo 44′, D. Costa 54′, Nacho 58′, C. Ronaldo 88′)

Damian Łusiak

Dodaj komentarz

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.