Przed sądem odpowie 54- letni mieszkaniec gminy Morąg, który pod wpływem alkoholu wezwał strażaków i policjantów twierdząc, że jego kolega wpadł do głębokiego wykopu.
Jak się okazało, „pokrzywdzony” w tym czasie był w domu i nie wiedział nic o swoim „wypadku”.
Policjanci z Ostródy każdego dnia podejmują około 50 interwencji. Niepotwierdzone zgłoszenia, głupie żarty, głuche telefony, czy też bezpodstawne wezwania wydłużają czas reakcji policjantów w sytuacjach, gdzie faktycznie potrzebna jest pomoc.
Bezpodstawne wezwanie służb ratunkowych jest wykroczeniem. Zgodnie z art. 66 Kodeksu Wykroczeń:
Kto, chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.
Taka kara grozi 54- letnimu mieszkańcowi gminy Morąg, który zadzwonił na numer alarmowy twierdząc, że podczas spaceru jego kolega wpadł do głębokiego wykopu i nie ma z nim kontaktu. Natychmiast pojechali tam strażacy oraz policjanci. Na miejscu ani w jego pobliżu nie było żadnego wykopu ani prac budowlanych. Zgłaszający znajdował się pod wpływem alkoholu i nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania.
Funkcjonariusze pojechali do domu „pokrzywdzonego”. Mężczyzna był bardzo zdziwiony ich wizytą i jak stwierdził przez cały czas był w domu i nie wychodził nigdzie ze zgłaszającym.
Policjanci sporządzili wobec 54- latka wniosek o ukaranie do sądu.