Wymieniał uszczelki w oknach za kwotę 2200 zł. Dużo powiecie? Ludzie jednak mu płacili. Taki był z niego gagatek.
Ten specjalista działał głównie w okolicach Elbląga, a sposób na życie i zarobek miał bardzo prosty – chciał, żeby ludziom wobec zbliżającej się zimy było miło, żeby nie marzli i konsumowali swoje egzystencje w ciepłych mieszkaniach. Uznał więc, że zajmie się wymianą uszczelek w oknach.
Trudno sobie wyobrazić, żebyśmy wszyscy nagle stali się świadkami plagi marszczących się i szczerbiących uszczelek – one tak szybko się przecież nie zużywają (no chyba że macie w domu koty).
Więc co nasz specjalista wymyślił? Otóż wymyślił, że będzie manipulował rzeczywistością niczym czarodziej albo mistyk jakiś.
Kiedy przychodził czas oględzin, on zwyczajnie je ściągał – niezależnie od stanu. Puff! Były uszczelki – nie ma uszczelek (czarodziej na 100%). Wówczas rozmowa ze świeżo pozyskaną i postawioną przed faktem dokonanym klientką mogła wyglądać tak (na potrzeby historii nazwijmy ją Grażyna):
Specjalista: Pani droga, te uszczelki do niczego się nie nadają. Już ściągnąłem, żeby zachodu pani oszczędzić.
Grażyna: Panie, ale co dalej?! Przecież teraz wieje z tych okien jak w Tatrach na Kasprowym.
Specjalista: Ja pani założę nowe. Pani się nie martwi, po to tu jestem. Żeby…
Grażyna: To zakłada pan. A ile za usługę?
Specjalista: Jak dla pani… Niech stracę – dwa tysiące. (niewinny uśmiech)
Grażyna: … (otworzyła szeroko oczy i dostała czkawki na tle nerwowym).
Koniec końców w życiu nie da się bez przerwy czarować. Gandalf od okien został namierzony przez Wydział do Spraw Przestępstw Gospodarczych.
Po kilku interwencjach mieszkańców, którzy poczuli się oszukani, funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna działał w sposób wyjątkowo natarczywy. Wchodził do mieszkań pod pretekstem „sprawdzenia stanu technicznego” okien, po czym natychmiast demontował uszczelki – niezależnie od ich stanu. Następnie, wykorzystując element zaskoczenia i presję czasu, proponował wymianę „zużytych” uszczelek na nowe, żądając zapłaty od 1000 do 2200 złotych.
Jak ustalili policjanci, wiele osób w stresie i zaskoczeniu decydowało się zapłacić, by jak najszybciej zakończyć niekomfortową sytuację. Część z nich nie zlecała żadnej usługi – wszystko działo się błyskawicznie, zanim zdążyli się zorientować, że coś jest nie tak.
– Działał pospiesznie i zdecydowanie. Nie dawał ludziom czasu na spokojne zapoznanie się z ofertą czy skonsultowanie jej z kimś bliskim – przekazał jeden z policjantów pionu PG.
Śledczy prowadzą obecnie dwie sprawy dotyczące tego samego mężczyzny, jednak nie wykluczają, że poszkodowanych może być więcej. Funkcjonariusze apelują, by osoby, które spotkały się z podobną sytuacją, zgłaszały się do Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Za doprowadzenie innych osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem grozi kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności.

