Jako rodzice dla swoich dzieci chcemy jak najlepiej, poświęcając im mnóstwo czasu i wysiłku. W pewnym momencie nasza pociecha zaczyna dorastać i robić się coraz bardziej samodzielna. Często te pierwsze trudne momenty zaczynają się od przedszkola. My dorośli idziemy do pracy, a nasze dziecko oddajemy pod opiekę tej instytucji.
Najpierw są oczywiście przygotowania. Opowiadamy naszemu maluszkowi o przedszkolu. Jeździmy na spotkania integracyjne, rozmawiamy z wychowawcami. Organizujemy wspólne kupowanie wyprawki np. worka na kapcie, ubranek czy innych potrzebnych rzeczy. Wydaje nam się, że nasz maluch jest już przygotowany na przedszkole. Cieszy się na wspólne zabawy z innymi dziećmi, podobają mu się nowe zabawki i plac zabaw.
Jednak nieoczekiwanie w pewnym momencie może zacząć się dramat dziecka i rodziców. Wstawanie o bardzo wczesnej porze, dojazdy. Spędzanie mnóstwa czasu w nowym miejscu bez rodziców, z obcymi ludźmi wywołuje u dziecka duży stres. Posiłki, które musi jeść samo; chodzenie do ubikacji; samodzielne ubieranie się; nowe otoczenie; czasem dokuczanie przez inne dzieci; obowiązkowe leżakowanie; tęsknota za rodzicami to wszystko może negatywnie wpłynąć na samopoczucie naszej córki lub syna. Tyle nowych wrażeń, doświadczeń i przeżyć ma wpływ na maluszki. Poranna wyprawa do przedszkola może stać się prawdziwą próbą sił i cierpliwości. Często już w trakcie przygotowań dziecko płacze i prosi o pozostanie w domu. Rozsądne argumenty nie trafiają na podatny grunt, bo kilkulatek pozostaje na nie głuchy. Maluch od początku tygodnia czeka na weekend i często dopytuje się, czy jutro będzie musiał pójść do przedszkola.
Czy my dorośli możemy pomóc mu w tych nowych, trudnych dla niego chwilach?
Po pierwsze nie straszny dziecka przedszkolem. To jak o nim mówimy ma ogromny wpływ. Zdarza się bowiem, że np. ktoś chcąc zmusić córkę lub syna do jedzenia, mówi: Masz jeść bo jak nie to pójdziesz do przedszkola, a tam już cię nauczą.
Takie zachowanie to błąd. Opowiadajmy o przedszkolu pozytywnie. Nie pokazujmy po sobie negatywnych emocji związanych z nowym rodzajem kłopotów i nie ulegajmy presji płaczącego dziecka. Nasze zdenerwowanie ma na nie duży wpływ i często jest przez nie wykorzystywane. Rozmawiajmy z opiekunami z przedszkola, mówmy o tym co sprawia problem naszemu maluszkowi np. samodzielne ubieranie bucików. Nie porównujmy naszej pociechy z innymi dziećmi, bo jest ono wyjątkowe i ma prawo do własnego tempa rozwoju. Wyjście z domu powinien poprzedzać poranny rytuał, wspólne przygotowania. Dobrze jest kiedy dziecko może samo wybrać ubranko albo wziąć ze sobą jedną maskotkę, którą pokaże rówieśnikom lub z którą będzie leżakować.
Chwalmy swoje pociechy za to, że jest takie dzielne. Uczmy je samodzielności i nie denerwujmy się, kiedy popełnia błędy. Jeśli coś obiecujemy, to dotrzymujmy słowa. Pamiętajmy dzieci nie operują czasem – godziny i minuty są dla nich pojęciem abstrakcyjnym. Dlatego mówmy: zobaczymy się po obiedzie, albo po leżakowaniu, a nie za 2-3 godziny.
Najważniejsza jest cierpliwość i konsekwencja w działaniu.
Na koniec: uważnie słuchajmy co syn lub córka mają nam do powiedzenia. Nie lekceważmy ich problemów. Bo możemy coś ważnego wtedy przegapić.