Jak informowaliśmy w marcu. Wskutek niezgodnej z prawem decyzji, urzędnik starostwa miał zapłacić 45 tysięcy zł. za wydanie błędnej decyzji budowlanej (tak zadecydowała Prokuratura Okręgowa w Elblągu). Teraz po wczorajszej (26.09) rozprawie sądowej w Ostródzie okazuje się, że nie będzie przełomu – urzędnik nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.

Wspomniany urzędnik wydał błędną decyzję w 2011 roku. Wówczas zatwierdził projekt budowlany, czego konsekwencją było niezgodne z prawem pozwolenie na budowę domu jednorodzinnego w miejscowości Idzbark (gm. Ostróda). Niezgodne ponieważ budynek miał stać zbyt blisko lasu. Decyzję o pozwoleniu na budowę unieważnił w postępowaniu odwoławczym wojewoda warmińsko-mazurski, a starostwo poniosło z tego powodu szkodę finansową, bo musiało zwrócić inwestorowi 130 tys. złotych. Według  elbląskiej prokuratury winnym jest podpisujący dokumenty Daniel R i w związku z tym powinien zapłacić 45tys. odszkodowania.  Jednak podczas wczorajszej rozprawy w Sądzie Rejonowym w Ostródzie pojawiły się wątki, które zmniejszają zmniejszają winę urzędnika.

Sąd stwierdził, że urzędnik nie trzymał pełnej dokumentacji. Wspomniana została również ciężka sytuacja domowa. Wyrok nie jest prawomocny.

Od 2011 r. obowiązuje ustawa o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych, która pozwala na dochodzenie kwot od urzędników wydających błędne decyzje. Urzędnik z ostródzkiego starostwa zdawał się być jednym z pierwszych przypadków pociągniętych do odpowiedzialności.