Dziś, w niedzielę, punktualnie o godzinie 11 rozpoczęło się nabożeństwo w kaplicy na plebanii parafii ewangelicko-metodystycznej Trójcy Świętej w Kraplewie. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie jeden szczegół. Pod nieobecność pastora Wojciecha Fidurskiego po raz pierwszy w tej miejscowości nabożeństwo zostało poprowadzone przez pastora… kobietę.
Jedną z zaledwie kilku w kraju. O ile na Zachodzie Europy to nic dziwnego, to w polskich realiach i kulturze to dość nietypowe.
Monika Zuber studiowała architekturę. Jak mówi w jednym z wywiadów, miała budować mosty i kościoły, jednak na studiach trochę się nudziła. Doszła do wniosku, że praca z papierem i ołówkiem nie jest jej powołaniem.
Pastorka ma rodzinę, męża, dzieci. Jej mąż także jest pastorem w kościele ewangelicko-metodystycznym. Mają jednak takie same problemy i radości, jak wszystkie inne polskie rodziny. Dom pastorostwa prowadzony jest zgodnie hasłem metodystów na świecie: otwarte umysły, otwarte serca, otwarte drzwi. Może przyjść do niego każdy, o każdej porze, gdy tylko tego potrzebuje.
Ciąża nie przeszkadzała Monice w pełnieniu obowiązków pastora. Wspomina, że w zaawansowanej ciąży ( 9 miesiąc) z dużym brzuchem bardzo dobrze prowadziło się jej nabożeństwo. Parafianie mówili nawet, że toga bardzo ją wyszczupla. Kobieta – pastor, pastorka a może pastorzyca? Monika Zuber nie obrazi się na tą ostatnią nazwę. Nawet jej się podoba. Jest to nazwa „z pazurem”.
Bardzo pięknie, że kobiety biorą się do właściwej pracy! Szkoda tylko, że tak mało było wiernych. Piękna kobieta w młodym wieku więcej zdziała, niż starszy wiekiem pastor, który przez 50 lat nudzi jedno i to samo, a nam potrzeba pewnej nowoczesności, by taką właśnie drogą zrozumieć to co w życiu jest najważniejsze – nasze zbawienie. Może warto by było, by młoda pani pastor poruszyła na kazaniu pojęcie „teologii wolności” – problem, który w internecie powstał dosłownie na czasie, a który nie jest przez wszystkich zrozumiały, a nawet nie jest w wielu kręgach poruszany. Z podziękowaniem Herbert.
Zazdroszcze ostródnianom. Szkoda, że w Sochaczewie nie ma kościołów ewangelickich, w tym metodystycznego. Tylko same parafie rzymsko-katolickie szt. 6 i zbór świadków Jehowy. Bóg dał nam wiele wyznań i wielu orędowników wiary, teraz i w przeszłości, aby każdy znalazł swoją drogę do zbawienia. Chwała za to Panu!!!