„JESTEM IMIGRANTEM EKONOMICZNYM, NIE WSTYDZĘ SIĘ TEGO”

Od pięciu lat mieszka w Polsce.  Od roku w Ostródzie. O ciężkich początkach i trudnym starcie opowie nam 35-letnia Marina, która przyjechała z Ukrainy.

Ciężko było namówić Marinę na rozmowę. Po kilku moich prośbach w końcu się zgodziła. Spotkałyśmy się w jednej z lokalnych restauracji. Po kilku minutach ciszy, zaczęłyśmy rozmowę.

– Kiedy przyjechałaś do Polski?

– Do Polski przyjechałam  5 lat temu. Moim pierwszym przystankiem w Polsce była Warszawa. To był maj. Zdecydowałyśmy się na ten wyjazd razem z kuzynką, która też nie miała lekko. Akurat w Polsce było sporo przyjęć komunijnych, więc bez problemu załapałyśmy się do pracy w restauracji „na zmywak”.

– Dlaczego zdecydowałaś się na ten krok?

Ja i kuzynka mamy dwójkę dzieci. Kuzynka jest wdową, a mój mąż siedzi w więzieniu. Pił i do pracy się nie brał. Wcześniej zajmował się pracami dorywczymi, tu drzewo porąbał, tam komuś pomógł na budowie. Jednak ciągle ciągnęło go do alkoholu. I tak się zaczęło. Kilka razy w alkoholowej furii podniósł na mnie i na dzieci rękę. To były ciężkie czasy. W końcu tyle nadużyć się nazbierało, że zamknęli go na 2 lata w więzieniu. Przesiedział już 1,5 roku. Nie wiem co będzie dalej…

– Nie za ciekawa historia…

– Raczej nie, tym bardziej, że alkohol zaczął dominować w naszym domu. Pieniędzy nie było na nic. Dzieci w wieku 8 lat i 12 lat mają przecież swoje potrzeby. Dorastają i chcą mieć wszystko to, co inni. Doszło do tego, że starsza córka Natasza wstydzi się swojego ojca do tej pory. Na razie jest spokój, mieszkamy z moją mamą. To co zarobię wysyłam na Ukrainę. Spłacam tez dług znajomym, u których zadłużyłam się by mieć pieniądze na start w Polsce. Ale co będzie, gdy on wróci? Nie wiem. Marzy mi się, by dzieci przyjechały do Polski.

– Dlaczego akurat Warszawa była miejscem docelowym twojej migracji?

– Razem z kuzynką zdecydowałyśmy się wyjechać do dużego miasta. Same mieszkałyśmy w małym mieście i wiemy, że im większe miasto, tym więcej możliwości. Sama nie zdecydowałabym się na ten krok, ale we dwie zawsze raźniej.

– Wróćmy do pierwszej pracy w Polsce. Co to była za praca i jak ją wspominasz?

– Od razu znalazłam pracę w barze jako pomoc przy zmywaniu naczyń. Kuzynka miała depresję. Chciała wracać. Przez dwa tygodnie siedziała w motelu przepłakując całe noce. W końcu wzięła się w garść. Udało mi się załatwić jej prace w tym samym barze, w którym ja pracowałam. Pracowałyśmy tam do końca lipca. Jednak na początku sierpnia już nie byłyśmy potrzebne. Była to praca na czarno, więc nie miałyśmy nic do powiedzenia. Później pracowałam w hotelu przy zmywaniu naczyń, jako pokojowa przy sprzątaniu pokoi. Pomagałam tam, gdzie byłam potrzebna. Ta praca podobała mi się najbardziej – chciałam poznać i nauczyć się jak najwięcej. Miałam umowę, a dyrekcja hotelu załatwiła za mnie wszystkie formalności.

– Jak trafiłaś do Ostródy?

– Moja kuzynka pracując w innym barze poznała chłopaka z Olsztyna. Sama nie wierzyła, że z tego może wyjść coś poważnego. Jednak czas pokazał, że ciągnie ich ku sobie. W tamtym roku przeprowadziła się do Olsztyna, a ja zostałam w Warszawie. Z pracy byłam zadowolona, obeznałam się z dzielnicą, z ludźmi… Nie chciałam z tego rezygnować. Odwiedziłam raz kuzynkę w Olsztynie. Jej chłopak ma samochód i kiedyś pojechałyśmy na wycieczkę do Ostródy. Bardzo mi się spodobało. Dużo zieleni, jezior, życie bardziej spokojne… Nie pamiętam, czy na słupie czy na przystanku autobusowym zobaczyłam ofertę pracy dla Ukraińców.  I tak się zaczęło. Pracę dostałam od razu, a że doświadczenie miałam zdobyte w Warszawie, to z chęcią mnie przyjęli.

– To gdzie teraz pracujesz?

– Nie chciałabym mówić o tym publicznie. Czuję się tu dobrze, ale nie chciałabym, by ludzie plotkowali na mój temat, dlatego pozostawię pytanie bez odpowiedzi.

– Jak się czujesz w Ostródzie/Polsce? Miałaś nieprzyjemności ze strony Polaków?

Na samym początku gdy przyjechałam do Polski, to miałam wrażenie, że każdy jest źle nastawiony do mnie. Bałam się ludzi, bałam się pytać o cokolwiek. Jestem imigrantem ekonomicznym, nie wstydzę się tego. Pracuję uczciwie jak każdy inny Polak. Sytuacji negatywnych miałam sporo w Warszawie. Na szczęście były to tylko zaczepki słowne. Czy to w pracy czy w sklepie słyszałam pod swoim kontem teksty „wracaj na Ukrainę”, „nie chcemy Cię tu”. W pracy (w barze) wymagano ode mnie więcej niż od innych. W sklepie zdarzyło się, że obsłużono najpierw Polaka, mimo tego, iż ja byłam pierwsza w kolejce.

– Przykro tego słuchać. Mam nadzieję, że byłaś też zaskoczona pozytywnie nie raz?

– Tak. W hotelu, gdzie pracowałam najdłużej, miałam jedną fajną koleżankę Polkę. Nazywała się Kinga. Pomagała mi we wszystkim. Ona tłumaczyła nawet moje rozmowy z szefem, pomogła załatwić papiery, była ze mną u lekarza, w pracy zawsze mnie wspierała. Bardzo jej dziękuję, jestem jej wdzięczna za wszystko. Parę miesięcy temu założyłam sobie facebooka, więc możemy czasem popisać. Nie zaglądam tam za często, bo mam telefon na kartę a internet jest drogi.

– Co sądzisz o Polakach?

– Wydaje mi się, że Polacy patrzą na Ukrainę przez pryzmat historii. Mimo wszystko nie mam negatywnych emocji myśląc o Was. Wszędzie zdarzają się i sympatycy i przeciwnicy. W Ostródzie nie miałam jeszcze przykrych sytuacji (oprócz spojrzeń jak rozmawiam z innym akcentem – ale uważam to za coś normalnego). Język polski znam coraz lepiej, pracę mam dobrą, płacą lepiej niż na Ukrainie, mieszkam na stancji z koleżanką z pracy (Polką), więc nie jest źle.

– Czy żałujesz, że zdecydowałaś się wyjechać z Ukrainy?

– Na początku żałowałam bardzo. Tęskniłam za domem, martwiłam się o dzieci, nie miałam się jak z nimi kontaktować. Bałam się wszystkiego. Wszystko było dla mnie nowe. Tłumaczyłam sobie, że na początku zawsze jest ciężko i że na Ukrainie jest gorzej, więc nie mam wyjścia.  Dziś jestem zadowolona, że podjęłam taki krok.

– Jak widzisz swoją przyszłość?

– Chcę zostać w Polsce. Przez 5 lat sporo widziałam, sporo się nauczyłam. Podszkoliłam się i zdobyłam doświadczenie. Teraz, gdy nie ma wiz dla Ukraińców, chcę by do Polski przyjechały moje dzieci z mamą. Koleżanka bierze urlop we wrześniu i leci za granicę do rodziny. Dogadałam się z nią, że w tym samym czasie przyjedzie moja rodzina. Już się nie mogę doczekać. Przez te 5 lat jeździłam tylko raz na rok na Ukrainę. Teraz będzie pierwszy raz inaczej. Będę się starać o obywatelstwo polskie.

– Życzymy Ci, abyś w Ostródzie czuła się jak w domu. Powodzenia.

– Dziękuję.

 

 

 

Rozmawiała: B.Horodyłowska

Marina nie zgodziła się na publikację wizerunku. Zdjęcie jest ilustracją do tekstu.

#tacysami

Dodaj komentarz

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.