ORNOWO: KOSZMAR PANI DANUTY KOSZMAREM PRZEJEŻDŻAJĄCYCH PRZEZ WIEŚ

Kilka dni temu nasi czytelnicy informowali nas o problemie występującym z przejazdem przez Ornowo. Otóż na środku wsi, tuż przy kapliczce, powstała warstwa lodu o grubości kilkudziesięciu centymetrów. Jednak to nie wszystko. Pośrodku znajdowała się dziura, pod którą przepływała woda.

Wiemy o przypadku, że w dziurze zawiesiła się „okejka”. Nie była w stanie wyjechać bez pomocy. Co najmniej 2 inne samochody wjeżdżając kołem do dziury uszkodziły sobie zawieszenie. Teraz kierowcy będą starać się o odszkodowanie za zniszczenia w samochodzie spowodowane złym stanem drogi.dscn9896_wm

Następnego dnia udaliśmy się na miejsce ocenić sytuację. Zastaliśmy tam służby z Zarządu Dróg Powiatowych, które właśnie usuwały lód z pechowej drogi. Fakt, że szybko zareagowali. Czy domyślacie się Państwo, jak powstał problem?

O sprawie było głośno już jakieś pół roku temu. Tuż obok kapliczki, w starym poniemieckim budynku mieszka Pani Danuta Micewicz, której woda od kilkudziesięciu lat zalewa dom.

Wszystko zaczęło się ponad 30 lat temu, kiedy miejscowa straż pożarna, która ma siedzibę naprzeciw naszego domu, postanowiła wybudować basen – opowiada pani Danuta. Chłopaki, w tym mój mąż wszystko robili sami. Pewnego razu przyszła taka burza, że ulice Ornowa po prostu płynęły. Wtedy zaczął się nasz problem. Basen się zanieczyścił i zamulił, a źle zrobione przepusty spowodowały, że woda błyskawicznie pojawiła się w domu. Od tego czasu praktycznie cały czas nas zalewa. Mój mąż to był postawny chłopak, miał 187 cm wzrostu, kiedyś wyprostowany chodził po piwnicy. Z powodu ciągłych kłopotów spowodowanych zalewaniem jej wodą musieliśmy jednak tak podnieść podłogę, że teraz nawet ja się muszę schylać. Woda zalewa nas od strony basenu i drogi.dscn9911_wm

Przez wiele lat najpierw małżeństwo Micewiczów, a po śmierci męża sama Pani Danuta próbowali walczyć z problemem i zmusić urzędników do jakiegoś działania, które pozwoliłoby normalnie mieszkać. Niestety, dotychczas była to walka z wiatrakami. Dopiero w ostatnich latach coś zaczęło się dziać. W zeszłym roku sołtys Ornowa zrobiła wokół basenu drenaż i wydawało się, że wszystko już jest w porządku – woda zeszła. Jednak po miesiącu problem powrócił. Dreny zostały zasypane i woda znów wezbrała. Ostatnio dreny zostały odkopane, ale na tym się skończyło. Woda jak zalewała piwnicę, tak zalewa.

Muszę pompować wodę 6 razy na dobę po 20 minut. Niestety nie mam jak tej wody wylewać i dlatego płynie ona przez ulicę. Po ostatnim zdarzeniu, kiedy samochody wpadały w dziurę, panowie z Zarządu Dróg Powiatowych zakazali mi lać wodę. Powiedzieli, że jeśli choć jedna kropla spadnie na ulicę, to oni zawiadomią policję. Zresztą policja była u mnie we wtorek, chcieli mi dać mandat, ale go nie przyjęłam. Co ja mam zrobić – nie mam wyjścia, muszę lać, bo inaczej mnie zaleje – stwierdza z goryczą Pani Danuta.

Jak udało się nam dowiedzieć, na razie obiecano Pani Danucie dłuższy wąż, tak by mogła wylewać wodę w miejsce, gdzie nie będzie to nikomu przeszkadzać. Ale to tylko tymczasowe wyjście z sytuacji.dscn9901_wm

Urzędnicy sugerują, że to dom posiada złe odprowadzanie wody i wina leży po stronie jego mieszkańców, a woda nie płynie od strony basenu.

– Dziwne, że za Niemca i później nie było problemów. Pojawił się on dopiero po wybudowaniu basenu przez strażaków – odpowiada pani Micewicz. Jej córka dodaje, że tylko grupa odszkodowawcza może im pomóc za tyle lat zalewania domu i straty jakie z tego tytułu poniosła rodzina m.in. spowodowaną tym kilkukrotną wymianę pieca służącego do ogrzewania domu.

Dla pani Danuty jest jednak nadzieja. Na wiosnę remontowana ma być droga w Ornowie i jest szansa, że przy okazji zostaną wyprostowane i jej sprawy. A koszmar wreszcie się skończy.

 

Dodaj komentarz

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.