#WCZORAJ GRALI – CZĘŚĆ 10

Jesteśmy w przed dzień meczu o wszystko. Liczba kibiców Polskiej Reprezentacji zaliczyła gwałtowny spadek, a co za tym idzie- zmalało także zainteresowanie Mundialem.

Ja jednak twardo oglądam każdy mecz, a uwierzcie, że wczoraj miałem naprawdę ciężkie 45 minut. Było blisko kryzysu, ale o tym później. Powoli żegnamy kolejne zespoły, a sytuacje w poszczególnych grupach stają się klarownie… Gdyby tylko tak sędziowie klarwonie oceniali np. taką Brazylię… 

Brazylio, jak ja cię nie znoszę! Po mimo tego, że ten zespół ma niesamowite umiejętności, potrafi nas oczarować swoim boiskowym show(w końcu skądś się wzięła nazwa Brazyliana), to nie mogę znieść ich chamstwa i symulowania, wywierania presji na arbitrach, brzydkich fauli gdy nie idzie, itp, itd. Bardziej od tego nie cierpię sędziów, którzy zamiast jaj, mają jakieś wydmuszki i pozwalają na takie pajacowanie. Dla mnie wczorajsze zachowanie Neymara w kilku sytuacjach złożyło się na pięknie czerwoną kartkę. Symulka w polu karnym, którą na szczęście bezpłciowemu sędziemu cofnął VAR, brzydki faul na przeciwniku, obrażanie zawodników z Kostaryki i niesportowe komentarze pod adresem głównego rozjemcy, do tego fochy, itp, itd. Panie Kuipers, pan serio wierzy w to, że Marcelo tego liścia sprzedał niechcący? Toż to było specjalne zagranie, tylko udawał, że nie widzi… Zachowanie świńskie i nie mające nic wspólnego ze sportowym duchem gry. Kostaryka cały mecz wierzyła w 0:0 i nawet długo to się im udawało. Jednak, koniec końców, ich bastion padł i nadszedł czas spakować walizki. Brazylia… Co z tego, że artyści, co z tego, że w tym meczu byli jedyną stroną grającą? No powiedzcie, co z tego!? Aż szkoda, że w doliczonym czasie gry(6′ minut, znowu brawo panie Kuipers, ale wiadomo, faworytom trzeba pomagać) zdobyli te swoje dwie bramki. Ale wróćmy do lidera grupy. Fajne sztuczki techniczne, zabawa piłką, nazwisko wielkie, ale do tego gra pod siebie, która i tak niewiele daje dla zespołu. Płacz, płacz, płacz. Neymarze, czy Ci nie wstyd?

Brazylia 2:0 Kostaryka

(Philippe Coutinho 90+1′, Płaczek Neymar 90+7′)

Mecz Islandczyków z Nigeryjczykami. Pierwsze 45 minut i… I było blisko kryzysu! No tak nudnego czegoś, to nie widziałem od dawien dawna! Już nawet przez myśl mi przeszło, żeby wyłączyć TV, bo i tak te dwie „mizerie” zepsują bramkowy ciąg turnieju, a ja niepotrzebnie się frustruję tym „widowiskiem”. Dobra, mówię sobie, że czas wykazać się odwagą i wrócić po przerwie, lecz zrobiłem to bez żadnych większych oczekiwań. Tak bardzo kibicowałem tej Islandii. Jasne, ta drużyna prochu nie wynajdzie, ale to, że ilością mieszkańców równają się z Bydgoszczą, ma jednak swój urok. Są pewnego rodzaju nieporozumieniem, które my sobie tłumaczymy walecznością i zespołowością. Tym razem to za mało. Druga połowa była już pojedynkiem chęci z umiejętnościami, a drużyna z Czarnego Lądu spisała się bardzo dobrze. Pod koniec meczu mogliśmy jeszcze liczyć na dodatkowe emocje dzięki Panu VAR i Panu Penalty Kick. Szkoda, że Sigurdsson zamiast do bramki, piłkę wolał skierować w stronę twarzy jakiegoś kibica, samemu nie zachowując własnej. Przy okazji, to wytłumaczy mi ktoś o co chodzi z tymi śmiesznymi kroczkami do piłki ustawionej na wapnie? Bo nie kumam. Ta parodia nabiegu na piłkę ma rozbawić bramkarza, czy jak? Najlepsze jest to, że za każdym razem taka jedenastka kończy się klapą strzelającego. Żenada Panowie, żenada! Najgorsze jest to, że Argentyna w tym momencie walizki ma spakowane tylko do połowy… A ja na ten czas jestem oficjalnym kibicem reprezentacji Nigerii!

Nigeria 2:0 Islandia

(Ahmed Musa 49′, Ahmed Musa 75′)

Dzień po dniu, znowu godzina 20:00 i znowu hit dnia. Mecz pełen podtekstów politycznych, historycznych itd, itd, itd… Pierwsze ulewa tych Mistrzostw. Do tego na przeciw siebie dwie drużyny, które i piłkę kopnąć potrafią i rywala też potrafią. Gorąco było już od przedmeczowych konferencji. Nie będę wchodził w szczegóły, ale ogólnie chodzi o sporną kwestię Kosowa, Serbii i Albanii(dla ciekawskich, łatwo sobie wygooglować). Bohaterami przedmeczowej szczypaniny byli: Aleksandar Mitrović z Serbii, oraz niby-Szwajcar Xhaka i niby-Szwajcar Shaqiri. Co w tym niezwykłego? Otóż to, że w meczu, to też oni świecili najjaśniej, ba, a nawet po meczu. Pierwszy gol padł piorunująco szybko, oczywiście za sprawą Mitrovićia. Być może naszych dwóch prawie szwajcarskich kolegów czekają małe kary ze strony FIFA. Za co? Ano za to, że po zdobytych golach wykonali gest, przedstawiający symbol Kosowa i flagę Albanii- dwugłowego orła. Ciekawscy wczytają się w historię tej narodowej niesnaski, a ja tylko dodam, że ta akcja nie odebrała radości z widowiska. Radość z widowiska mógł tylko odebrać sędzia, który lubił się mylić i nawet przyznam, że wychodziło mu to rewelacyjnie. Największego babola popełnił nie dyktując jedenastki dla Serbów, ale to Serbowie go przebili swoim. Końca dobiega regulaminowy czas gry, na tablicy wynik remisowy. W tych okolicznościach, Serbia jest niemalże pewna awansu do kolejnej rundy. Każdy normalny zespół w tej sytuacji jako minimum postawiłby sobie ten remis, ale nie oni. Trzeba przyznać, że byli blisko zdobycia „złotego gola”- zagrali va banque! Poszła szybka kontra, poszedł błąd Tošićia w ustawieniu, poszedł Shaqiri w kierunku bramki, chociaż raczej pobiegł i to bagatela kilkadziesiąt metrów, mając przed sobą tylko bramkarza. Rachu ciachu i po strachu. Serbia raczej żegna się z Mundialem. W tej sytuacja przy życiu mógł utrzymać ich Tošić, po prostu mógł Košić. W kolejnym meczu by nie zagrał. Ale może dzięki temu mógłby zagrać w kolejnej rundzie? Kolejna ciekawostka: Serbia 4:0 Szwajcaria… W żółtych kartkach.

Serbia 1:2 Szwajcaria

(Aleksandar Mitrović 5′,  Granit Xhaka 52′, Xherdan Shaqiri 90′)

Na koniec chciałbym Wam przypomnieć, że jutro mecz Naszych z Kolumbią. Każdy kto uważa się za kibica, wierzy w powodzenie. Kto nie wierzy, to taki z niego Polak, jak z piłkarzy Szwajcarii Szwajcarzy.

Damian Łusiak

Dodaj komentarz

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.