Sąd Rejonowy w Olsztynie skazał byłego wójta gminy Gietrzwałd na rok więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Zakazał mu też pracy w administracji publicznej przez 3 lata.
Wyrok, który zapadł w poniedziałek, nie jest prawomocny. Sąd uznał, że były wójt Gietrzwałdu, Marcin Sieczkowski (wyraził zgodę na publikację swego nazwiska), jest winny m.in. podrabiania dokumentów, w okresie od maja 2011 r. do maja 2014 r. Sieczkowski był wówczas zatrudniony w Urzędzie Gminy Gietrzwałd na stanowisku inspektora w Referacie Planowania Przestrzennego, Drogownictwa, Nieruchomości i Ochrony Środowiska.
W 2014 r., w ostatnich wyborach samorządowych, został wybrany na wójta tej gminy. Gdy mieszkańcy gminy Gietrzwałd dowiedzieli się o tym, że prokuratura postawiła wójta w stan oskarżenia (przypisując mu 200 zarzutów), zdecydowali o zorganizowaniu referendum lokalnego. W kwietniu ub. roku odwołali Sieczkowskiego z urzędu.
Sąd uznał byłego wójta gminy winnym tego, że podrabiał dokumenty oraz przekroczył uprawnienia, by osiągnąć korzyść majątkową. Według śledczych sprawa dotyczy procedury ubiegania się o tzw. warunki zabudowy, czyli wydawania decyzji administracyjnej umożliwiającej budowę domów.
Marcin Sieczkowski miał także podrabiać decyzje o ustalenie lokalizacji inwestycji celu publicznego. Jak podawała prokuratura, oskarżony miał dokonywać zmian w projekcie wcześniej sporządzonym przez uprawnionego urbanistę lub w kilku przypadkach sporządził sam taki projekt decyzji zamiast uprawnionego urbanisty. Potem poprzez kserowanie nanosił na tych dokumentach pieczątki i podpisy urbanisty.
Według prokuratury jeden ze 196 zarzutów w akcie oskarżenia był szerszy i poważniejszej wagi, gdyż dotyczył przekroczenia przez oskarżonego uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej. Według śledczych chodzi o to, że urzędnik podrobił projekt decyzji o warunkach zabudowy na jednej z działek, a następnie ją kupił.
Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące przekroczenia przez urzędnika uprawnień w sierpniu 2014 roku.
Początkowo postawiła wójtowi osiem zarzutów, a następnie prokurator, na dalszym etapie postępowania, po analizie twardych dysków w urzędzie gminy, wytypował dokumenty sporządzone przez podejrzanego i postanowił o postawieniu w sumie prawie 200 zarzutów.
Uzasadniając swój wyrok, Sąd Rejonowy w Olsztynie podkreślił, że nanoszenie poprawek w dokumentach urzędowych w imieniu innych osób, mimo iż one wyrażają na to zgodę, nie wyłącza spod odpowiedzialności karnej. Podkreślił przy tym, że oskarżony dopuścił się aż 200 takich przestępstw. – Gdyby to było pojedynczy czyn zabroniony, można by przyjąć, że szkodliwość społeczna jest znikoma, ale sąd przyjął, że chodzi o ciąg przestępstw – podkreślił sędzia Krzysztof Matysiak. Dodał, że oskarżony dopuścił się tych przestępstw jako funkcjonariusz publiczny i dlatego należy zakazać mu sprawowania takiej funkcji przez 3 lata.
Po ogłoszeniu wyroku były wójt powiedział dziennikarzom, że nie zgadza się z wyrokiem i będzie składał apelację. – W urzędzie gminy w Gietrzwałdzie była taka praktyka, że nanoszono poprawki na dokumenty geodety. Dlaczego więc inne osoby, które robiły to samo, nie poniosły odpowiedzialności? – pytał Marcin Sieczkowski.
Na podstawie: Codzienny Serwis Informacyjny PAP