MORD NA ŁANI KOŁO MIŁOMŁYNA. SPRAWCAMI… WILKI?

W poniedziałek nasz czytelnik poinformował nas, że około godziny 8 rano jadąc drogą gruntową przy oczyszczalni ścieków w pobliżu Miłomłyna zobaczył na śniegu krew.

W pierwszym momencie pomyślał, że ktoś wywrócił się na lodzie i skaleczył. Jednak po chwili nieopodal drogi zauważył mnóstwo kolejnych śladów krwi i powyrywane kawałki mięsa z sierścią. W pobliżu w rowie leżała łania, która miała wygryziony brzuch. Obok martwego zwierzęcia leżały wnętrzności.

Na podstawie pozostawionych śladów stwierdził, że przy oczyszczalni ścieków w pobliżu Miłomłyna doszło do mordu. Mordu zgodnego z prawami natury. Wilcza wataha zaatakowała i zagryzła łanię. Na dowód przysłał nam zdjęcia.

Od innego czytelnika dostaliśmy zdjęcie „oskórowanego” dzika. Jak udało nam się ustalić, był to dzik postrzelony w czasie polowania, który padł po przebiegnięciu kilku kilometrów. Został on odnaleziony przy pomocy psów tropiących, co jest obowiązkiem w czasie polowania, aby dojść postrzeloną zwierzynę.

To oskórowanie to efekt „pracy” wilków. Trwała ona tylko krótka chwilę, gdyż zostały one spłoszone przez myśliwych poszukujących dzika.

O całą sprawę zapytaliśmy nadleśniczego z Nadleśnictwa Miłomłyn Wiesława Stachowicza. Jak powiedział, to nic dziwnego, bo mamy wilki w okolicy Ostródy. Bardzo prawdopodobne, że łanię zaatakowały wilki, ponieważ w okolicy Miłomłyna bytują  2 wilcze rodziny, a przecież wilki nie żywią się trawą, tylko są drapieżnikami.

Zapytany, czy nie mogły być to duże, bezpańskie psy stwierdził, że w lasach w okolicy Miłomłyna właściwie bezpańskich psów już nie ma. Zostały wytępione właśnie przez swoich większych kuzynów i konkurentów, czyli… wilki.

Pies nie ma szans z wilkiem, a taki, który mógłby zrobić ślady tej wielkości, byłby zbyt ciężki i powolny by złapać łanię. Co do psów, w ostatnim czasie zaczynają napływać sygnały, że czasem komuś pies zaginie. Nie tak dawno głośny był przypadek, że w naszej okolicy po psie, który przebywał w gospodarstwie uwiązany do łańcucha zostały tylko łapy i… łańcuch. To też sprawka wilków.

Wilki przybyły do nas ze wschodu i kierują się na zachód. Młode, które dorastają, odłączają się od dotychczasowego stada i tworzą swoje watahy. Terytorium łowieckie wilczej watahy może dochodzić do 40 km2, lecz czasem zdarza się, że niektóre stada wchodzą na „gościnne występy” na terytorium innej watahy. Z zasady jednak te drapieżniki starają się trzymać swojego rewiru.

Wraz z rozrostem stada zaczyna brakować miejsca i powstające nowe watahy, które szukając nowego terytorium udają się na zachód. Przekroczyły już granicę Wisły i zbliżają się do granicy niemieckiej, którą wkrótce przekroczą: – Można powiedzieć, że po kilkuset latach wilki wrócą tam, gdzie kiedyś było ich naturalne środowisko, które musiały opuścić – twierdzi nadleśniczy.

Zapytany o bezpieczeństwo ludzi, Wiesław Stachowicz powiedział, że wilki unikają kontaktów z ludźmi, zachowując ostrożność. Wilki same z siebie raczej nie zaatakują. Może jednak zdarzyć się przypadek, gdy ktoś spacerując po lesie zobaczy małego wilczka, którego łatwo pomylić ze szczeniakiem psa. To, że w pobliżu nie widać dorosłego wilka nie znaczy, iż nie jest gdzieś blisko. Taka osoba, chcąc w dobrej wierze uratować „pieska”, którego ktoś zostawił pośrodku lasu, może próbować zabrać go ze sobą. Wtedy wilczyca lub pozostały dorosły członek wilczej watahy nie zawaha się zaatakować człowieka, w obronie malucha.

Trzeba więc pogodzić się z powrotem wilków do ostródzkich lasów i chodząc po lesie, zachować ostrożność, co być może umożliwi nam zaobserwowanie tych dzikich drapieżników w ich naturalnych łowiskach, które „niestety tylko przez przypadek” są również terenami naszego wypoczynku i spacerów.

Zdjęcia: Radosław Jastrzębski

Zdjęcie „oskórowanego” dzika: czytelnik

Dodaj komentarz

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.