Od 35 lat nie wyobraża sobie życia bez biegania. Na swoim koncie ma dziesiątki zwycięstw, dziesiątki tysięcy przebiegniętych kilometrów i niezliczona ilość godzin spędzonych na treningach.
Dla wielu ostródzian jest symbolem wytrwałości, pasji i sportowego ducha. Poznajcie historię człowieka, który od trzech dekad udowadnia, że wiek to tylko liczba, a miłość do biegania nie zna granic.
Rozmawiamy z Pawłem Tadejewskim, doświadczonym biegaczem z Ostródy, którego można spotkać niemal codziennie na lokalnych trasach.
Ostróda News: Pamięta Pan moment, w którym po raz pierwszy założył buty biegowe i pomyślał: „to jest to”?
Paweł Tadejewski: Od zawsze lubiłem sport. Na lekcjach WF-u byłem wyróżniającym się uczniem we wszystkich konkurencjach, a w zawodach szkolnych zawsze kończyłem na podium. W podstawówce mój wychowawca, pan Grzegorz Stachowicz, a później major Jan Szepelak tworzyli sekcję biegu na orientację w ramach Uczniowskiego Międzyszkolnego Klubu Sportowego Orkan Logistyk.
Za to, że dobrze biegałem, zapisali mnie do klubu. Miałem wtedy 11 lat. Tak zaczęła się moja przygoda z bieganiem.
ON: Jak wyglądały treningi 35 lat temu, a jak wyglądają dziś?
PT: Kiedyś mieliśmy buty typu „radzieckie korki”, które często obcierały stopy, zwłaszcza pięty. Były bardzo niewygodne ale wiadomo jakie były czas. Ciężko było dostać cokolwiek porządnego. Dziś sprzęt jest na najwyższym poziomie. Ograniczają Cię tylko fundusze. Na rynku jest specjalistyczna odzież – lekka, przewiewna i przeciwdeszczowa. Do wyboru do koloru. Tak samo jest z butami. Są adidasy do chodzenia po terenie, do biegania, do biegania po górach. Wybór jest naprawdę duży. Dużo też jest udogodnień dla sportowca: aplikacje, sprzęty mierzące puls, ilość kalorii…
ON: Czy wtedy biegacze mogli liczyć na wsparcie podobne do dzisiejszego?
PT: Dzięki temu, że zapisany byłem do wojskowego klubu UMKS miałem lepiej, niż inne dzieciaki. Finansowało nas wojsko. Mieliśmy halę, magazyny, sprzęt. Kadra wojskowa przekazywała złotówkę z pensji na rzecz klubu. Wożono nas wojskowymi autokarami, szwalnia szyła stroje – czuliśmy się jak prawdziwi sportowcy.
ON: Które zwycięstwo wspomina Pan najmilej?
PT: Mistrzostwo Polski Młodzieżowców w 1999 roku. Wtedy należałem do czołowej dziesiątki w kraju, choć nie byłem w kadrze narodowej, bo pochodziłem z małego miasta. A jednak pokonałem wszystkich kadrowiczów z dużych miast. To był moment radości, dowód, że ciężka praca popłaca.
ON: Ma Pan za sobą setki startów. Czy któryś był szczególny?
PT: Każdy start jest wyjątkowy. Każdy bieg to emocje, ludzie, walka z sobą, nowa przygoda, nowe doświadczenie.
ON: Największy sukces sportowy?
PT: Pięć medali (4 złote i 1 srebrny) Mistrzostw Polski Mastersów w jednym sezonie, czyli wszystkie indywidualne starty w Polsce. Dało mi to 6 miejsce w ogólnopolskim rankingu medalistów. To ogromna satysfakcja.
ON: Czy zdarzały się momenty zwątpienia?
PT: Oczywiście. Praca, dzieci, kontuzje. Między 2014 a 2016 rokiem miałem operację ścięgna Achillesa. To efekt noszenia niedostosowanych butów za młodu. Często obuwie uciskało i ocierało stopy. Przez co z biegiem lat nabawiłem się kontuzji. Wróciłem – bo pasja wygrała.
ON: Zagraniczne biegi też pewnie ma Pan na swojej liście zaliczone?
PT: Tak bardzo licznie. Najchętniej wspominam biegi w Finlandii, w Turku, na World Masters Orienteering Championships. Startowałem na trzech dystansach: sprint (3,2 km – 31. miejsce), middle (44.), long (25.) na 600 zawodników. Co ciekawe, biegłem ze złamanym palcem, złamanym dwa tygodnie wcześniej. Dużo zainwestowałem czasu w treningi, żeby zrezygnować z udziału przez złamanego palca (śmiech).
ON: Jak wygląda Pana plan treningowy i dieta przy takich treningach?
PT: Biegam codziennie, siedem dni w tygodniu. Dwie godziny dziennie to minimum. Trenuję na stadionie, w lesie, na ścieżkach – codziennie inaczej. Jeśli mam zawody w weekend, to najmocniejszy trening robię w środku tygodnia, a poniedziałek i piątek to dni regeneracyjne. Do tego sauna i rozciąganie. Najbardziej lubię biegać w lesie.
ON: Jak zmieniło się podejście do regeneracji?
PT: Z wiekiem zmniejszyłem kilometraż, ale minimum to 10 km dziennie. Zdarza się, że robię 30 km na jednym treningu. Dla przykładu: rekordowy styczeń kilka lat temu – przebiegłem 588 km.
ON: Talent czy systematyczność?
PT: Systematyczność. Jeśli masz pasję i regularność, dojdziesz do celu. Talent pomaga, ale to praca daje wyniki.
ON: Jak radzi Pan sobie z kontuzjami i spadkiem motywacji?
PT: Kontuzji miałem wiele. Nawet teraz jestem po operacji ścięgna. Dlatego w tym roku bardzo mało biegam. Po operacji i rekonwalescencji wróciłem do sportu. Niestety podczas treningu uszkodziłem sobie inne miejsce. Teraz odpuszczam na trochę aż wydobrzeję na 100%. Spadek motywacji owszem występuje. Najbardziej jest mi jednak szkoda czasu. Gdy trenujesz pół roku, dajesz z siebie wszystko, poświęcasz czas, trzymasz się diety i nagle coś się wydarza i jesteś wykluczony ze sportu na miesiąc – to idzie się zirytować bo cały trening idzie na marne i trzeba zaczynać wszystko na nowo. Mimo wszystko sport nauczył mnie cierpliwości.
ON: Jak ocenia Pan rozwój społeczności biegaczy w Ostródzie?
PT: Oceniam bardzo dobrze. Kilka lat temu razem ze znajomymi założyliśmy grupę Run Runners Ostróda. Zebraliśmy ludzi z pasją, którzy wspierają się nawzajem. Coraz więcej osób wychodzi z domu, zaczyna biegać, startuje w zawodach – to cieszy. Grupa liczy kilkadziesiąt osób, wspólnie trenujemy, spędzamy czas ze sobą.
ON: Jaką radę dałby Pan początkującym?
PT: Cierpliwość i systematyczność. Pierwsze efekty przychodzą po minimum trzech miesiącach intensywnych treningów. I najważniejsze – dobre buty! Warto pamiętać, że przy swoich początkach z bieganiem należy biegać wolniej ale dłużej, niż szybciej na krótkim dystansie. Wówczas organizm mniej się męczy. Pierwsze 100 metrów nie może być sprintem.
ON: Jak Pan uważa, co najbardziej zmieniło się przez te 35 lat biegania?
PT: Sprzęt i podejście. Dziś wszystko jest na wyższym poziomie – buty, stroje, technologia. Teraz jest wiele udogodnień. Możesz sobie kupić buty do biegania nawet za ponad tysiąc zł. Masz wiele możliwości, aplikacji, filmików instruktażowych z poradami, masz lepszy dostęp do wiedzy. Teraz ludzie mają większe możliwości ale także i większą wiedzę w tym zakresie. Kiedyś nie było w modzie być fit czy sportowcem, teraz to jest na czasie a także sposobem na życie.
ON: Jakie ma Pan jeszcze marzenia sportowe?
PT: Start w Mistrzostwach Świata Mastersów w 2026 roku w Polsce. Chciałbym znaleźć się w pierwszej dziesiątce – jeśli zdrowie pozwoli. To jest mój cel, który chciałbym zrealizować. Mam nadzieję, że mi się uda. Będę robił wszystko, by tak było.
ON: Czy bieganie nadal sprawia Panu radość?
PT: Nawet większą niż kiedyś.
ON: Czy uprawia Pan inne sporty?
PT: Tak. Rower górski – MTB, zimą narty w Alpach. Lubię aktywny wypoczynek. Nie potrafię leżeć bezczynnie.
ON: Jest Pan także laureatem plebiscytu sportowego powiatu ostródzkiego.
PT: Tak, od czterech lat odbywa się powiatowy plebiscyt na Sportowca Roku. W 2022 roku byłem pierwszy, w 2023 trzeci, w 2024 – czwarty. To miłe wyróżnienia.
ON: Dziękujemy za rozmowę i poświęcony czas. Życzymy dalszych sukcesów na arenie sportowej.
PT: Dziękuję.
35 lat biegania to nie tylko imponujący wynik, ale przede wszystkim dowód, że konsekwencja i pasja mogą stać się stylem życia.
Dla Pawła Tadejewskiego każdy start to nowa historia, a każdy kilometr – lekcja pokory i radości. Jego przykład pokazuje, że bez względu na wiek i doświadczenie, zawsze warto ruszyć z miejsca i spróbować swoich sił – choćby na pierwszym lokalnym biegu w Ostródzie.

